Strona 208 i 209

Warmia
albo stara baśń
nikt jej już dziś nie pamięta
miłość i melancholia pod niskim niebem
kraina senna
i krzyk żurawi w różowy poranek

a o zachodzie na bure wzgórza
słońce wylewa starą krew
nadzieja
dnie polane miodem
słońce na wielką zgodę
lipca i sierpnia
drzewa jak rzeźby w południe
zapatrzenie i zadziwienie
a miłość łopoce na niebie
więc tanio sprzedaję mój smutek
i modlę się o znak
kłaniam się świętej trawie
i swój sznur do nieba
plotę z wiary, nadziei i miłości

Poprzednia  Następna