Strona 204 i 205

siedem kamieni
Krzemień o indiańskiej twarzy – tam śpi ogień.
Owalny granit wypieszczony morzem.
Malachitowa muszla, jak miseczka na mydło.
Obsydian z otworem w środku na szczęście.
Nieznany, szary kamień szeregowy, świetny na brak pokory.
Owadzi wapień – nie wiem skąd.
Siódmy - jak kieł tyranozaura, też pewnie krzemień.  
Oto klejnoty mojej uwagi, przyniosłem te kawałki świata tu, by listopadowym wieczorem układać z nich krąg intencji.
 

***
Słowo dar obosieczny. Kim jestem, że się wzbraniam? Innego życia nie ma. Teraz wypełnione sobą po brzegi, intelekt wyje na najwyższych obrotach - na próżno. Gdyby dogadał się z sercem, a za kierownicą silna wola - tymczasem statek pijany. Na szczęście jest na mim kapliczka, gdzie coraz częściej się modlę o znak, że jestem i że to o mnie chodzi.

Poprzednia  Następna