Strona 156 i 157

Robak, 6.07.1992
Jest cicho – polana gaworzą, wzdycha pies, miękkie światło oświetla kuchnię, kominek i mnie. Palę fajkę i dumam o wszystkim, przychodzi myśl, że teraz bardzo wiele zależy ode mnie. Zaczyna się wyprawa, od mojej odwagi, uwagi, rozsądku i cierpliwości zależy jej powodzenie. Jestem synem Króla i wracam do Ojca. Droga nie będzie łatwa, ale może dać satysfakcję, doświadczenie i zwycięstwo, które zawsze jest zwycięstwem nad sobą. Dochodzi północ, dorzucam drwa i patrzę w ogień, a tam nieustanne metamorfozy w szkarłatach, rubinach i pulsującej czerwieni: miasta całe, stosy ofiarne, salamandry i co tylko chcesz widzieć - zobaczysz. Ważny wieczór, ważna noc – pytałem – usłyszałem: chroń źródło, dbaj o słońce, pilnuj ognia, bądź dzieckiem, doświadczaj, działaj, nie oceniaj, pomagaj, bądź z ludźmi tak blisko jak tylko to możliwe, kochaj i pracuj w ciszy i w skupieniu, nie lękaj się – jesteś w Ojcu, a Ojciec z tobie.  
 
***
szept sfer
furkot piór
i oto stoi - On
w płaszczu światła -
Anioł mego wyzwolenia
ani słowa między nami
a rozmawiamy
w sposób niepojęty
jestem w niebo wzięty  

Poprzednia  Następna