Strona 148 i 149

***
Miles Davis. Ta muzyka pieści planety. Jest jak fotografia wiecznej chwili i miejsca istotnego. Goethe, Mozart, Mann – wszechświadomość nie ma końca, jeśli czysto i żarliwie podasz siebie w górę, odczujesz to. Tutaj i teraz świadomość twoja płynie jak rzeka między brzegami ciała.
 
***
Mama maluje okno, ja palę fajkę. Niczego teraz nie pragnę. Uciekł od uciech. Pachnie miętą, tytoniem, ziemią. Pięć much, Pascal, wrzos pracuje nad fioletem, gdzieś tam huczą interesy, mój kot godny – cała jego kotowość na świat szaromruczy i wie.
Raptem wielki znak na niebie, jak milion, ale w ciszy zgoła podwodnej. Uniosłem palec i wszystko znikło. No, no. Niby, że co?  Ale jak? Ja tu z muchami, książkami, a tam niby taka gloria? Zdało mi się. Chyba zdało mi się. Fajka grzeje, much pięć, biurko jak skała. Jeżeli tak pójdzie, z czasem okaże się, że Bóg ma twój charakter. Kawę, proszę.
 

Poprzednia  Następna