pora naga w szklanym powietrzu stoi ptak w trawy zapadł siwy wiatr ten sen bez okien nazwałaś kiedyś listopadem
czytając poetów odłożyłem książkę było jasnym dlaczego słońce akurat tu i teraz grzeje ławkę i mnie ogrodnik przerywał truskawki gdzieś w wielkich miastach udręczone ulice grały na upalnych tubach południa widziałem wszystko bardzo wyraźnie i żal mnie opuścił ptak jeszcze jeden zapadł za hen stały jak należy nad grządkami zapachy