Strona 118 i 119

pora naga
w szklanym powietrzu
stoi ptak
w trawy zapadł
siwy wiatr
ten sen
bez okien
nazwałaś
kiedyś
listopadem
czytając poetów
odłożyłem książkę
było jasnym
dlaczego
słońce akurat tu i teraz
grzeje ławkę i mnie
ogrodnik przerywał truskawki
gdzieś w wielkich miastach
udręczone ulice grały
na upalnych tubach południa
widziałem wszystko
bardzo wyraźnie
i żal mnie opuścił
ptak jeszcze jeden
zapadł za hen
stały jak należy nad grządkami zapachy

Poprzednia  Następna