*** czerwiec 1885 to chyba ranek jest plaża w zatoce łódź i ich troje chłodny świt rosa skrzy podobnie jak w roku 1312 pies cały mokry buszuje w chaszczach ja umiarkowany stoję w środku cudu i nic
morbidezza płynąłem w twojej skórze żyłem na podobieństwo białych larw w cudzych ciepłach i czegoś co widzę jak bezpieczny obraz