Strona 10 i 11

Nieustająca niefrasobliwość

Zaraz po Śródborowie pojechał z Darskim do Węgorzewa, bo tamtejszy dom kultury zaprosił ich na warsztaty artystyczne. Mieli poprowadzić część literacką. Choć wcześniej już się znali, dopiero teraz odkryli, że działają na siebie inspirująco. Organizatorzy musieli potem żałować swojego pomysłu, ponieważ instruktorom szybko znudziło się pełnienie obowiązków, poetyzowanie z natchnioną młodzieżą oraz dziwnymi ludźmi w różnym wieku i różnej proweniencji. Uznali, że najcenniejszy czas to czas spędzony razem i… zniknęli. Krążyli po Węgorzewie, Giżycku i okolicach, wypożyczali rowery, by wyprawić się nad kanał Mazurski, do Sztynortu i w inne piękne miejsca. Postanowili też wspólnie pisać wiersze. Każdy kreślił po jednym wersie na przemian, nie widząc tego, co napisał poprzednik. Zaczęło im wychodzić. Uznali, że warto poświęcić tej metodzie więcej czasu. Powstał cykl około dziesięciu utworów, które złożyły się na tomik Collage image. Tematem tamtych wierszy była najczęściej muzyka. Jaka muzyka poruszała ich emocje?

Mogło to wyglądać na przykład tak. Leżeli na trawie w cieniu wierzby, przyglądali się łagodnej tafli jeziora i z kiepskiego magnetofonu słuchali Pink Floyd. Tonęli w tym widoku, tonęli w muzyce, a w ich głowie powstawały obrazy. W wierszu Budź Busz zostały zapisane takie:

ważne jest wschodzić
tak jak słonecznik lub łagodny dym
z głowy Błażeja
(napisał Darski, zgiął kartkę, by zakryć tekst i podał ją Surynowi)

 
a tu buszowanie budzików w mrowiskach
a tu drrr...z wielu okien
od witraży po kępy passpalm – budź!
(przyszło do głowy Surynowi, bo właśnie usłyszał w nagraniu niepokojący dźwięk, który przypominał budzik)
 
powstań z łąk Grantchesteru przebudzonych
przez Rogera Watersa
na przestrzał i niepodobnie
(wszedł wokal, więc Darski wspomniał o Watersie)
 
gdzie śniegi Kilimandżaro służą poranną toaletą
Hemingway'owi i ostrym trawom kującym zwrotniki
jeszcze jak lampart skacząc po słońcach skóry
(dodaje Suryn)
 
zagrajmy sygnał na rogu nosorożca a potem
miody wilgotne liście i czeluście
gardeł goniące powietrze
(odpowiada Darski)
 
ponieważ ramię Piotra Hallet zostało
w paszczy lwa
(Suryn decyduje skończyć)

Pewnie na kartce nie wyglądało to tak dobrze, musieli wiersz trochę poprawić, lekko przeredagować, ale byli zadowoleni. To było współistnienie podobnych wrażliwości. Gdy razem pisali, wyzwalała się energia. Próbowali też wspólnego pisania z Sobczakiem, ale to już nie dawało im takiej radości.

Poprzednia  Następna