Serce i smok
oboje spali
więc mogłem
cichutko przemierzać
to cudowne więzienie
oddech jeszcze nie spłoszony
niewiele wiedział o sobie
nie było tego, który mówi
nie było tego, który słyszy
było światło!
wiatr i krew obracały
młyny życia
smok spał
bo był zmęczony
serce
bo musiało śnić
leżałem na górze
mojego imienia
rzeczy pasły się dzikie
niebo i ziemia płynęły w sobie
pasterzem był spokój
Wszystkie wiersze