Na poświęcenie kawałka ziemi

Allanowi Ginsbergowi

Masz rację Allan – wszyscy mamy rację

święte słoneczniki Rockland

wszystkie święte słoneczniki

Posłuchaj

daruję tobie cierpienia stacyjne

moje szkice lunarne

oniryki fatalne

szepty sakralne

strachy manualne

Posłuchaj

była naga i szczera jak kopia Don Kichota

lubiła karmić poetów w klatkach

nie wiem czy wiesz że poeta

to pierwsze stadium owada

Posłuchaj

żal Colombiny to całkiem różowy pomysł

na białej ręce Boga

gdy się o tym dowiedziała pękło mechaniczne

serce

Posłuchaj

ty który szybujesz nad biologią

już ci chromosomy ukręciły stryczek

ale nie o tym

o twoich zwierzętach chciałbym

ale z daleka bo znam ich krwiste nawyki

otóż – daj im wolność

niech gnają w mityczne lasy

niech stadem wybuchną na sklepieniach jaskiń

bo inna to myśl i inne polowanie

Posłuchaj

szept betonowych mózgów

wyrosło mi miasto

jak wyrok na błękit

w nim odmierzam cztery pory bólu

pierwsza jest siną hieną obżartą moim snem

druga pospiesznym deptaniem kamienia

trzecia papierową corridą

czwarta gestem nadziei granatowego guru

Posłuchaj

dałem ci zboża i minerały

licencję na szczęście

kim jesteś

jesteś obrazem kobiety

żeglującej po martwych morzach

jesteś zapomnianym słowem

w indiańskiej legendzie

dla ciebie ten błękitny lunapark

pełen dzikich liczb

i niecierpliwych tajemnic

Wszystkie wiersze