Strona 216 i 217

Święty
Żył jak czuły teleskop – im dalej od ludzi, tym bardziej dla ludzi. Nasłuchiwał Boga. Bing-bang – jego serce niosło się przez wszechświat z siłą i subtelnością miłości. Łowił je jak derwisz w transie koniuszkami palców. Tropił Ducha wszędzie – przyzywał go w pułapki ciszy. Medytował, a kiedy przepełniło go Światło, które tryskało jak fontanna na cały świat. - Ojcze - szeptał w zachwycie.
 - Dzięki, dzięki, dzięki! Łzy moczyły dywan, na który osuwał się cudownie zmęczony i zasypiał jak kamień.
takość
przebaczone
zapomniane
darowane
i nie było miejsca na świecie
bez miłości
cierpka, paląca, prawdziwa
nie spełniała życzeń
spełniała zamiar Boga

Poprzednia  Następna