Strona 88 i 89

Do Kanady nie chciał lecieć, bardzo bał się lotu. – Mama, tak logicznie biorąc, jestem już za stary na tą Kanadę. Co ja tam osiągnę? – pytał. Przecież nic nie musisz osiągać. A zwiedzać to może i stary i młody, dopingowałam. Już absolutnie nie widział siebie w tej Kanadzie. Być może za długo czekał, bo przecież wcześniej kilka razy odmówiono mu wizy. Wieczorem dzień przed odlotem mówił, że umrze w samolocie. Ja mu na to, żeby nie histeryzował. Potem jednak zastanowiłam się i zaproponowałam, że odwołamy wyjazd. Powiedział, że rodzina pokryła koszty, że wszystko już załatwione i musi lecieć, bo wstyd mu będzie przed ciocią i przyjaciółmi. Pytałam go jeszcze jak się czuje. Mówił, że serce dokucza. Dałam mu walerianę, powiedziałam, że jeśli rano będzie czuł się źle, to nie leci.

Z Kanady dał znać, że wszystko dobrze. Widziałam, jego kuzyn nakręcił film – Andrzej uśmiechnięty, zrelaksowany, zadowolony. Najpierw na przyjęciu u swojej siostry Irenki, potem u ciotki, mojej siostry, potem na farmie u kuzyna pod Montrealem. Bardzo chciał zobaczyć w Kanadzie łosie. Wypatrywał ich na tej farmie. Podobno nawoływał patrząc w stronę lasu: Łosiu, wyjdź! I łoś w końcu wyszedł. Miał tam zostać kilka miesięcy. Zaplanowane były już spotkania z montrealską Polonią. Chciał też odwiedzić drugiego kuzyna, który mieszka w Kalifornii. Zamierzał pojechać do miłoszowego Berkeley. Wszystko układało się znakomicie. Ale tylko przez dwa tygodnie.

Spytał mnie kiedyś, ile razy czytałam Pismo Święte. – Prawdę mówiąc, ani razu, odpowiedziałam. Zaczęłam czytać Stary Testament, a tam sama krew, zabójstwa, wojny. Znudziło mnie to. – A ile razy przeczytała Mama Nowy? – dopytywał. – Jeszcze czytam – powiedziałam z nadzieją, że da spokój. Powiedział mi wtedy, że przeczytał wielokrotnie i za każdym razem znajdował w Piśmie Świętym natchnienie. Tyle pięknych myśli w jednym zdaniu, przekonywał. Mówił, że gdy nie wiedział o czym pisać otwierał Biblię na dowolniej stronie i kontemplował wybraną myśl. Zawsze była inspiracją i dawała mu odpowiednią perspektywę. Po jego śmierci przypomniała mi się ta rozmowa. Któregoś jesiennego wieczoru pomyślałam, że zrobię tak samo. Odtąd często tak robię.

KONIEC