Pamięci Brunona z Kwerfurtu

słońce chybotało się nad jeziorem

świat rozbierał się na naszych oczach

piliśmy wódkę – Wojtek, Agnieszka i ja

na wzgórzu za miastem pod krzyżem św. Brunona

fenomeny pęczniały, słowa nazywały

gesty znaczyły. Ów dzielny Brunon

zginą właśnie tu, bo zachował się 

nieprzystojnie, obraził tubylców,

więc naszpikowali go włóczniami

uwalniając gorliwą duszę

a ciało pod nami

spłynęło wodami do jeziora

kilka kropel wódki na kamień

śmiech Wojtka, para łabędzi płynie i płynie

Agnieszka zaciąga się dymem aż do stóp

i coś mówi

ja już nad ziemią widzę o wiele za dużo

Heraklit, Brunon, Chrystus

i dziesięć tysięcy istnień śpiewa pieśń

wielkiego uwolnienia

jaki ja – taki świat

tańczą elementy

sfery przygrywają

wędkarz macha ku nam

ręką, za chwilę brzegiem jeziora

przejedzie pociąg. Zapytałem Oczywistość –

co mam zrobić? Usłyszałem wilgę i szept

– Puść to czego nie ma

Wszystkie wiersze